"Barokowe" pierniczki czyli... nie tylko cupcakes

Mimo że ten blog jest głównie o cupcakes, prawdopodobnie od czasu do czasu pojawi się wpis z innej, nie tak znowu odległej, dziedziny. Kilka lat temu, gdy moja mama chyba pierwszy raz postanowiła zrobić na Święta pierniczki, powstała u nas w domu nowa tradycja ich dekorowania. Obok lepienia uszek do barszczu jest to jedno z moich ulubionych przedświątecznych zajęć, do którego skrupulatnie się przygotowuję.

W tym roku postanowiłam nawet "potrenować" przed Świętami i sama, w Barcelonie, upiekłam i udekorowałam pierniczki. Ciasteczka te są dziecinnie proste w przygotowaniu, ale dekoracja wymaga już dłuższych godzin pracy oraz cierpliwości.

 

Sama o pierniczkach (za wyjątkiem ich dekorowania) niewielkie miałam pojęcie, więc przepis zaczerpnęłam stąd.

Składniki (na ok. 100 pierniczków):

• 550g mąki pszennej
• 300g miodu
• 100g cukru pudru
• 120g masła
• 1 jajko
• 2 łyżeczki sody oczyszczonej
• 60g przyprawy do piernika
• 2 łyżeczki kakao

Rozpuszczamy miód (jeśli jest taka potrzeba) i masło. Mieszamy wszystkie składniki i wyrabiamy aż do uzyskania jednolitej masy. Podsypujemy stolnicę mąką i rozwałkowujemy ciasto do grubości ok 2-3mm. Wykrajamy pierniczki dowolnymi foremkami. Pieczemy ok. 8-10 minut w temperaturze 180 stopni C.

 

 

Lukier królewski, jako że niedawno kupiłam Meringue Powder marki Wilton, zrobiłam z przepisu na ich stronie.

Składniki na 3 szklanki lukru królewskiego:

• 3 łyżki Meringue Powder
• 4 szklanki cukru pudru
• 6 łyżek ciepłej wody

Wszystkie składniki mieszamy i ubijamy mikserem aż do uzyskania jednolitej masy. Część wody można zastąpić sokiem z cytryny. Jeśli lukier jest zbyt rzadki dodajemy więcej cukru pudru, a gdy jest zbyt gęsty dodajemy po kilka kropli wody lub soku z cytryny.

 

 

W celu udekorowania moich "barokowych" (nazwa nadana przez koleżankę z pracy) pierniczków, ok. 1/3 lukru zabarwiłam na czerwono. Najpierw na każdym ciasteczku zrobiłam gęstym białym lukrem "obramowanie", które następnie wypełniłam lukrem nieco rzadszym. Zostawiłam tak przygotowane ciasteczka na noc.

 

 

Następnego dnia, przy użyciu szablonów, naniosłam na biały, już zaschnięty lukier, czerwone dekoracje. Jest to praca dość czasochłonna i trzeba uważać by lukier miał idealną konstytencję (gdy jest zbyt rzadka po prostu się rozpływa, gdy jest zbyt gęsta odchodzi przy zdejmowaniu szablonu wraz znim), ale rezultat wart jest wysiłku.