czwartek, 29 listopada 2012

Mocno czekoladowe cupcakes z malinami

Moje nowe cupcake'owe hobby powędrowało ze mną tej jesieni do Polski, gdy pojechałam w odwiedziny do rodziców. Wrzesień, zaskakująco ciepły i słoneczny dzień, moja mama, zgodnie z tradycją, pokazuje mi nowości w ogrodzie i opowiada o swym nowym problemie: klęsce urodzaju malin.



Szybko zaoferowałam się do rozwiązania przynajmniej części problemu i zaczęłam poszukiwania odpowiedniego przepisu. Zdedydowałam się na ten ze strony Moje Wypieki z drobnymi zmianami i dodatkowo dodałam krem z kremowego serka. Rezultat przewyższył oczekiwania całej rodziny: gorzka czekolada, soczyste maliny i lekki słodki krem... pycha!
 
 
Składniki na ciasto (około 6 babeczek):
  • 110g mąki
  • 1 łyżka kakao
  • 1 łyżeczka proszku do pieczenia
  • 50g posiekanej gorzkiej czekolady
  • 1 jajko
  • 150ml kwaśnej śmietany
  • 40g brązowego cukru
  • 30g białego cukru
  • 40ml oleju
  • 1 szklanka malin (świeżych bądź mrożonych)
Składniki na krem
  • 75g kremowego serka tupy Philadelphia (nie używać serka light)
  • 75g masła w temperaturze pokojowej
  • 180g cukru pudru
  • starta skórka z połowy cytryny

Rozgrzewamy piekarnik do 190 stopni C i wykładamy blachę na babeczki papilotkami. Przygotowujemy ciasto. W jednym naczyniu mieszamy składniki "mokre" (jajko, śmietanę i olej), a w drugim składniki "suche" (mąkę, kakao, proszek do pieczenia, cukry). Łączymy wszystkie składniki ze sobą. Dodajemy czekoladę, a na końcu maliny. Napełniamy papilotki ciastem (max. do 2/3 wysokości) i pieczemy przez ok. 25 minut (dłużej w przypadku używania malin mrożonych) do tzw. suchego patyczka. Po upieczeniu i odczekaniu ok. 5 minut wykładamy babeczki na kratkę.
 
Przygotowujemy krem. Przesiewamy cukier puder i miksujemy wraz z masłem i skórką cytryny do uzyskania jednolitej masy. Na koniec dodajemy zimny serek i dalej ubijamy aż do utrzymania jednolitej masy o kremowej konsystencji.
 
 
Po wystygnięciu dowolnie dekorujemy babeczki przy użyciu rękawa cukierniczego. Ja do dekoracji użyłam żelkowych malin (te świeże z ogrodu okazały się wyśmienite w smaku i... szybko się skończyły!)
 
 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz