Pewnego letniego dnia, zupełnie bez powodu, zaczęła się moja nowa obsejsa: CUPCAKES! Nie pamiętam, dlaczego nagle stały się one moją jedyną myślą, ale zawładnęły mną do tego stopnia, że z początku zaczęłam szukać "babeczkarni" w Barcelonie gdzie mieszkam. Zajrzałam do jednej, kupiłam nawet cupcakes by zanieść do pracy w dzień imienin, ale... to nie było to. Cupcakes, owszem, przepyszne, ale w sklepie mieli nie więcej niż 5 rodzaji, a ich dekoracja różniła się jedynie kolorem buttercream.
I tu odezwała się moja ambicja. Ja też potrafię i... na pewno lepiej! Kilka godzin czytania blogów, przepisów, oglądania filmików instruktażowych i zaglądania do sklepów online i... przepis został wybrany, a lista zakupów potrzebnych składników i utensyliów sporządzona. Po szybkiej wyprawie do pobliskiego centrum handlowego byłam gotowa na wieczorne pieczenie.
Kolejny raz odezwała się moja ambicja i już przy pierwszym podejściu zostaly wypróbowane różne rodzaje dekoracji. Rezultat spełnił moje oczekiwania i wtedy to właśnie doszłam do wniosku, iż pieczenie cupcakes jest na tyle łatwe, że może otrzymać miano mojego nowego hobby.
Dziś nie pamiętam już, z jakiego przepisu zostały zrobione te pierwsze cupcakes, ale na szczęście mam chociaż zdjęcia :-)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz